|
Ewangelizacja Warszawy 24 czerwca 2019 |
Ogień Pański. „Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki” (Pnp 8,6-7). Co to jest płomień? Jedna z definicji brzmi, że jest konglomeratem zjawisk towarzyszących reakcji spalania. Płomień to obszar świecących światłem widzialnym gazów oraz niespalonych drobinek ciał stałych (np. sadzy). Podczas tego procesu utleniania wydziela się duża ilość energii, która rozprasza się w formie energii cieplnej czyli ciepła i elektromagnetycznej tzn. światła. Jest to zatem zjawisko materialne (gazy, sadza) jak i niematerialne (energia cieplna i światło).
Czy gdzieś w Biblii jest napisane, że płomień Pański jest tylko zjawiskiem niematerialnym? Owszem w Księdze Wyjścia: „Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. [Mojżesz] widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» (Wj 3,2-3). Gdy Mojżesz podszedł okazało się, że to nie Anioł, lecz sam Bóg, który przedstawił się w ten sposób: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Nie spala się, bo jest to Bóg, który jest miłością, która płonie potężnym płomieniem i nigdy nie gaśnie, nigdy nie ginie, trwa na wieki. Czy Bóg, który jest taką dynamiczną miłością, jak mawia ks. Tomas Halik, że objawia się jako ogień i żar miłości dzieli się tą miłością ze swymi dziećmi, tzn. z tymi którzy Go przyjmują i wierzą w Niego (zob. J 1,12-13)? Jeśli tak, to gdzie i komu się objawił jako płomień? Popatrzmy na 2 rozdział dziejów Apostolskich: „Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym” (Dz 2,1-4). „Języki jakby z ognia” to płomień Pański, Bóg który udzielił sie w sposób widzialny. Jeszcze to na ziemi Bóg daje nam siebie samego i obdarowuje nas swym płomieniem - życiem Bożym w Duchu Świętym. On nam daje siebie samego w Duchu Świętym oraz w swym płomieniu miłości, którym jest życie Boże w nas, łaska uświęcająca, życie nadprzyrodzone. Płoniemy tym ogniem, nie tylko wtedy gdy przyjmujemy sakramenty, uczestniczymy w liturgii, czytamy Słowo Pańskie, lecz również wtedy gdy to Słowo głosimy. Jesteśmy wówczas jak „Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia” (Syr 48,1). Jesteśmy jak pochodnia płonąca Bożym ogniem miłości, która zapala serca ludzkie miłością do Jezusa, aby wszyscy ludzie poznali Go, pokochali i zjednoczyli się z Nim oraz przez wiarę, nawrócenie i chrzest przyjęli Jego łaskę zbawienia i mieli życie Boże w jedności i miłości z Bogiem tu na ziemi i zadatek życia wiecznego w niebie. On kładzie nas delikatnie jak swe małe dziecko jak pieczęć na swym sercu i przytula (zob. Pnp 8,6) z miłością. Dlatego wszyscy , którzy zawierzyli Jezusowi mówią: „Jezus jest Panem” (Rz 10,9). Wtedy Pan udziela się im osobiście w Duchu Świętym (zob. J 7,37-37).
Tak było w trakcie ewangelizacji w Warszawie 25 sierpnia 2019 r. Podeszliśmy do starszego mężczyzny wyglądającego na trzeźwego alkoholika. Adam rzeczywiście od kilku miesięcy nie pije. Znalazł też grupę wsparcia w postaci wspólnoty protestanckiej, mimo że ochrzczony był jako dziecko w kościele katolickim. Radośnie przyjmował nowinę o Bożej miłości. Bez problemów uznawał swój grzech. Gdy zaczęliśmy mówić o Jezusie prawie od razu wykrzyknął, że Jezus jest jego Panem. Natychmiast dał się zapalić ogniem miłości Chrystusowej. Można by mu w tym miejscu zaproponować modlitwę do Ducha Świętego, na którą pewnie by sie zgodził bez oporów, lecz my nie chcieliśmy omijać żadnego punktu kerygmy, tak aby jego decyzja uznania Jezusa za swego Pana była w pełni świadoma. Rzeczywiście uznanie Jezusa i modlitwa do Ducha głęboko go poruszyła. Zobaczyliśmy w nim ogień miłości Bożej. Na koniec powiedzieliśmy mu o łasce zbawienia płynącej z sakramentów, szczególnie komunii świętej i spowiedzi, która nie tylko gładzi grzechy, ale również umacnia i przysposabia do walki z grzechem i uzależnieniami. Gdy pożegnaliśmy się polecaliśmy mu różne wspólnoty katolickie w Warszawie. My poszliśmy dalej ewangelizować, a Adam został przysłuchując się śpiewom i świadectwom oraz przyglądał sie scenkom ewangelizacyjnym w wykonaniu członków wspólnot Odnowy w Duchu Świętym. Ciągle mieliśmy go w zasięgu wzroku jakby nie mógł się oddalić od wspólnoty Kościoła, którą odkrył na nowo. Gdy odchodził stamtąd krzyknął nam z szerokim uśmiechem, że protestanci również śpiewają te same piosenki. Bóg obdarzył Adama wieloma łaskami i darami podczas tej ewangelizacji, a szczególnie darem miłości Bożej. Bóg jest hojny. On jest miłością i nie czeka z tą łaską, aż trafimy do nieba. Gdy przychodzimy do Niego pod Jego krzyż (patrz zdjęcie autora po ewangelizacji - krzyż na Placu Zwycięstwa), wtedy Jezus daje nam każdego dnia swą miłość i wszelkie inne łaski. Czyni to po to, abyśmy w końcu otrzymali niebo, a będąc na ziemi wiedzieli, że każdy kto zaprze się samego siebie, weźmie swój krzyż i naśladuje Jezusa (zob. Mt 16,24), szybko przekona się „Jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9).
Cóż możemy powiedzieć na Jego wielką miłość? „Błogosławione na wieki chwalebne Jego imię; niech się cała ziemia napełni Jego chwałą! Niech się tak stanie - niech się stanie!" (Ps 72,19). Amen.
|
|
|
Logowanie |
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|